Takiego miasta jak Lądyn. Jest Lądek, Lądek, Lądek-Zdrój – mówili. Jest też Dolnośląski Festiwal Biegów Górskich, który gromadzi największych harpaganów skłonnych się sponiewierać na nawet 240 kilometrowych trasach. Poza najdłuższym dystansem do wyboru jest cała plejada biegów górskich na krótszych dystansach.
Festiwal właściwie trwa cztery dni. Długo, ale też najdłuższy z biegów festiwalu to dystans 240 kilometrów. Najszybsi pokonują go w około 30 godzin. Najwolniejsi w ponad 50, czyli spędzają na górskiej trasie ponad 2 doby. Inne liczby festiwalu także wzbudzają szacunek bo do pokonania jest łącznie 621 kilometrów oraz zbiegi i podbiegi o łącznym przewyższeniu 43 252 metrów (21 579 m wzniesień/21 673 m spadków). To łącznie 43 kilometry w pionie!
- Bieg 7 Szczytów – 240 km, 7670 m wzniesień/7670 m spadków,
- Super Trail – 130 km, 3881/4042,
- K-B-L – 110 km, 3667/3600,
- Ultra Trail 65 – 68km, 2915/2915,
- Złoty Maraton – 45 km, 2041/2041,
- Złoty Półmaraton – 21 km, 1000/1000,
- Trojak Trail – 10 km, 405/405,
Kiedy przyjechaliśmy w czwartek do Lądka-Zdroju startowały właśnie dwa najdłuższe dystanse czyli 240 i 130 km. Była feta, było zamieszanie w Parku Zdrojowym, muzyka a potem największe harpagany pobiegły przed siebie i tyle ich było widać. Wrócą za kilkadziesiąt godzin.
Piątek – w oczekiwaniu na Sagana
Tak na kilkadziesiąt godzin zrobiło się cicho. W piątek w Lądku mało się działo. Nikt nie startował. Nikt nie grał na scenie. Dało się natomiast obserwować zderzenie dwóch światów. Z jednej strony schorowani kuracjusze przemieszczający się wolnym krokiem na zabiegi. Z drugiej strony wyżyłowani biegacze przyjeżdżający do Lądka na zawody, na których nie robi wrażenia kilkadziesiąt czy kilkaset kilometrów biegu po górach…
Bieg na 130 km kończył w Kudowie-Zdrój więc emocji w samym Lądku było tyle co kot napłakał. Z emocji pozostało nam śledzenie wyników Biegu 7 Szczytów czyli dwieścieczterdziestki. Łukasz Sagan prowadzi na 140 kilometrze… Łukasz Sagan prowadzi na 190 kilometrze…
Pytanie tylko kiedy dobiegnie? Będzie przed północą? Czy nie? Zmieści się w 30 godzinach? Czy nie? Oczekiwanie było długie, a zwycięzca i czołówka najdłuższego biegu – 240 km – finiszowała w środku nocy kiedy większość Lądka-Zdroju smacznie spała.
Sobota – finisz za finiszem
Rano w czołówce było już wszystko jasne. Wygrał Łukasz Sagan z czasem 30:20:42. Teraz na metę wpadali ci z wynikiem powyżej 40 godzin. Ale nie tylko. Tak to zostało to zorganizowane, że z 7 festiwalowych biegów pięć kończyło się w Lądku. Tutaj kończył się Bieg 7 Szczytów – 240 km, Bieg K-B-L – 110 km, Ultra Trail – 68 km a także Złoty Maraton – 45 km i Złoty Półmaraton – 21 km.
Każdy tych biegów startował o innej porze co spowodowało, że biegacze na metę wpadali właściwie jeden za drugim w kilkuminutowych odstępach. Cały czas ktoś na kogoś czekał. Ktoś kogoś oklaskiwał. Wokół startu/mety tłoczył się tłum kibiców. Trawnik za nimi zajęty był następnymi kibicami i zawodnikami niemal z każdego dystansu. Jednych góry sponiewierały bardziej, inni wyglądali jakby mogli iść zaraz biegać dalej. Na finiszu największe owacje zbierali ci z dystansu 240 km, ale właściwie każdy mógł liczyć na doping na ostatnich metrach i ciepłe powitanie na mecie. Tak właściwie wyglądał cały dzień i to był ten dzień, po którym można sobie siąść i stwierdzić że to naprawdę fajna impreza.
Niedziela – ostatki i dekoracje
Niedziela była równie ruchliwa co sobota, ale dało się wyczuć, że impreza zbliża się ku końcowi. Super i ultra maratończycy na mniej lub bardziej sztywnych nogach sączyli piwko. Na trasę ruszyli już tylko ci, którzy mierzyli się z najkrótszym dystansem czyli 10 km. Najkrótszy nie znaczy że najprostszy bo poza dystansem do pokonania były podbiegi i zbiegi o łącznym przewyższeniu ponad 900 metrów. Na sam koniec swoją chwilę chwały miały też dzieciaki.
Najważniejsze rzeczy działy się jednak na scenie. Tam trwały dekoracje. Każdy bieg. Każda kategoria. Trwało to długo a na sam koniec na pudło weszli najlepsi z najlepszych czyli zwycięzca i czołówka Biegu 7 Szczytów.
Na tym zakończył się Dolnośląski Festiwal Biegów Górskich. Po pierwszych dwóch trochę niemrawych dniach kolejne dwa wynagrodziły mi wszystko. Choć nie biegałem to w Lądku-Zdroju spędziłem bardzo miłe 4 dni. Warto było przyjechać. Jeśli za rok będę miał okazję znowu w jakimś charakterze się pojawić, to chętnie przyjadę.